sobota, 30 listopada 2013
Just arrived in Philippines - starting my work - with love and great ene...
Take a look for this People - I would like to show you, how great they are!!
"Camera Man"
I
think I'm in the Philippines for the 10th time in my life (I don't
count, cause I lost track of it already). Traveling constantly for 10
years, practically anywhere feels like home - because actually all
visited places are my home. Like gypsies in Europe or in Africa's
Tuaregs, I have no fpermanent residence.
I
stayed in Manila. I found a wonderful family who helps me in
achieving my mission. They're wonderful people, for now not too rich
but very hardworking .. For several months they've been running a
small sushi restaurant. With all my heart I wish them lots of
success. From time to time, the youngest member of this family - two
years Jerlaine helps me with my work (she can already operate my
cameras to some extend) and of course in the free time, she poses
like a top model :)
I
have a great location here – next to four NAIA airport terminals
and the military base Villamor Air Base which now supports help for
victims of disasters in Takloban and on the island of Bohol. Few
people know that in addition to the typhoon, there was also an
earthquake. Probably after visiting "chocolate hills" and
the floating restaurants on Loboc River, I'll have more current
information about this sad event. Especially, that in February 2013
(this year), I spent there a few wonderful days with my daughters. We
wondering now even, How right next to those aggrieved people, the
marvelous tarsiers can feel - endemic animals that are impossible to
transfer to other places ( they are born, live and die all in the
same territory). Propably they were the inspiration for Steven
Spielberg at the film E.T.
I'm
getting ready to start a documentation of bigger cities and most
intriguing parts of the Philippines, but so far I can't find an
assistant, and traveling alone combined with the simultaneous making
of a movie and photos, is impossible to do. I don't know local
languages also, and unfortunately not all inhabitants of the
archipelago speak English, so my assistant will also be a translator
and a conférencier at the same time (during the interviews
performed).
Filipinos tend to call white
people "Hey Joe", because everyone that is not Asian, is
associated , for most of them, with American - but slowly I achieve a
success. Most of friends from the street found out from me that this
isn't a polite form of accosting and now they call me by my name or
call the "Camera Man”.
In
the capital of the Philippines, the effects of the tragedy are
heardly noticeable. Filipinos are very cheerful people. They help
each other with a smile on their faces and still sing their beloved
karaoke – anywhere they can. Among the local people there is
already a joke going around. Sometimes I hear how they call each
other - Hey, the victim of "Yolanda", or they show me a
friend and say - "Sir, take a look - this is a victim of
Yolanda" - what to do? These people just can't worry about it :)
I feel that now I have found in my life a new path.
Travelling and photographing combined with empathy give me no choice.
After returning from the Philippines, I'm going to begin a series of
exhibitions of photos and film projection about the Philippines, what
will be the beginning of my charity work. After its first successes
probably I will run a foundation. I'm sorry to write, but in the view
of actions of politicians, officials and those people alike in my
country, I'm sure I won't register it in Poland. I was born in Gdansk
and raised on the myths of the liberation movements of Solidarity and
KOR (Workers' Defense Committee). After years
in my adult life, over 20 years of doing business, paying huge taxes
and social security contributions (compulsory social insurance),
watching the mess and poverty in my country, I'm not going to live in
Poland any longer. I also know that religion and politics are the
outdated toys for adults. The only pity is that society can't come up
with alternative solutions to policy.
I
'm not excessively crazy about helping animals. I avoid people who
won't give their sick father - a piece of bread, but cry when they
see a fly killed on the windscreen of their car. Thought I can't pass
impassive seeing dogs which don't have access to water, and some are
attached to the chain too short to be able to lie down - I ask then:
WHY? Sometimes I just want to find the man who did it, and offer him
a one week of life of such dog.
Let
everyone keep their faith, beliefs and other values for themselves
and on the outside would take care of the proper relations between
people. Traveling around Asia, always with horror and great sadness
in my heart I observe "operations from the south". This
applies particularly to the region of Songkhla in Thailand
(bomb attacks in Hat Yai) and the region of Mindanao in the
Philippines (attacks and killings in Zamboanga, Sulu islands
(Basilan, Tawi-Tawi).
That's why I'm here and now - in the Philippines!
That's why I'm here and now - in the Philippines!
Chyba dziesiąty raz w życiu jestem na Filipinach (nie liczę, bo straciłem rachubę). Podróżując stale od 10 lat, praktycznie wszędzie czuję się jak w domu - bo tak naprawdę odwiedzane miejsca są moim domem. Podobnie jak cyganie w Europie, czy tuaregowie w Afryce nie mam już stałego miejsca pobytu.
Zatrzymałem
się w Manili. Znalazłem wspaniałą rodzinę, która pomaga mi w
realizacji mojej misji. To cudowni ludzie, na razie niezbyt bogaci
ale za to bardzo pracowici.. Od kilku miesięcy prowadzący małą
restaurację sushi. Z całego serca życzę im wielu sukcesów. Od
czasu do czasu w mojej pracy pomaga mi też najmłodszy członek tej
rodziny - dwuletnia Jerlaine (potrafi już nawet częściowo
obsługiwać moje aparaty fotograficzne) i oczywiście w wolnych
chwilach pozuje mi, jako topowa modelka :)
Mam
tutaj wspaniałą lokalizację - obok 4 terminali lotniska NAIA i
bazy wojskowej Villamor Air Base obecnie obsługującej pomoc dla
ofiar klęsk w Taclobanie i na wyspie Bohol. Mało kto wie, że
oprócz tajfunu, zdarzyło się tutaj trzęsienie ziemi. Zapewne po
wizycie wśród "czekoladowych wzgórz" i pływających
restauracji na rzece Loboc będę miał więcej bieżących
informacji o tym smutnym wydarzeniu. Szczególnie, że w lutym 2013
(tego roku) spędziłem tam kilka wspaniałych dni z moimi Córkami.
Zastanawiamy się teraz nawet jak obok poszkodowanych ludzi, czuja
się tam przecudowne wyraki - endemiczne zwierzątka, niemożliwe do
przeniesienia w inne miejsca (rodzą się, żyją i zdychają zawsze
na tym samym terytorium). Prawdopodobnie były natchnieniem dla
Stevena Spielberga przy realizacji filmu E.T.
Szykuję
się do rozpoczęcia dokumentacji większych miast i najciekawszych
zakątków Filipin, ale jak na razie nie mogę znaleźć Asystentki,
a podróżowanie w pojedynkę w połączeniu z jednoczesnym robieniem
filmu i zdjęć, jest niewykonalne. Nie znam też tutejszych języków,
a niestety nie wszyscy mieszkańcy tego archipelagu mówią po
angielsku, tak więc moja Asystentka będzie też tłumaczem i
konferansjerką zarazem (podczas przeprowadzanych wywiadów).
Filipińczycy
mają zwyczaj wołania do białych ludzi "Hey Joe", bo
każdy nie Azjata kojarzy się, większości z nich, z Amerykaninem -
ale powoli osiągam sukces. Większość znajomych z ulicy
dowiedziała się ode mnie, że jest to niekulturalna forma
zaczepiania i obecnie wołają do mnie po imieniu lub nazywają
"Camera Man".
W
stolicy Filipin nie czuje się zbytnio skutków tragedii.
Filipińczycy to wesoły naród. Pomagają sobie wzajemnie z
uśmiechem na twarzy i nadal śpiewają swoje ukochane karaoke -
kiedy i gdzie tylko się da. Wśród miejscowej ludności zaczyna już
nawet krążyć żart. Czasami słyszę, jak przezywają się - Hej,
ofiaro "Yolandy", albo pokazują mi znajomego i mówią mi
- "Sir, take a look - this is a victim of Yolanda" - cóż
zrobić? Ci ludzie po prostu nie potrafią się zamartwiać :)
Czuję,
że obecnie znalazłem w moim życiu nową drogę .Podróżowanie i
fotografowanie w połączeniu z empatią nie dają mi wyboru.Po
powrocie z Filipin rozpocznę serię wystaw zdjęć i projekcję
filmu o Filipinach, co stanie się początkiem mojej działalności
charytatywnej. Po jej pierwszych sukcesach zapewne uruchomię
fundację. Przykro mi to pisać, ale mając na względzie działania
polityków, urzędników i tym podobnych ludzi w moim kraju, na pewno
nie zarejestruję jej w Polsce. Urodziłem się w Gdańsku i
wychowałem na mitach ruchów wyzwoleńczych Solidarności i KOR-u
(Komitetu Obrony Robotnika). Po latach dorosłego życia, ponad 20
letnim prowadzeniu działalności, zapłaceniu olbrzymich podatków i
składek ZUS (obowiązkowego ubezpieczenia społecznego), obserwując
bałagan i biedę w moim kraju, nie zamierzam mieszkać już dłużej
w Polsce. Wiem też, że religia i polityka są przestarzałymi
zabawkami dla dorosłych. Szkoda tylko, że społeczeństwa nie
potrafią wymyślić alternatywnego rozwiązania dla polityki.
Nie
mam przesadnego szaleństwa na punkcie pomagania zwierzętom .Stronię
od ludzi, którzy nie zaniosą choremu ojcu kawałka chleba, a płaczą
na widok muchy, zabitej na szybie samochodu. Nie mogę jednak
przechodzić obojętnie obok psów, które nie mają dostępu do
wody, a niektóre przywiązane są do zbyt krótkiego łańcucha aby
mogły się położyć - pytam się: DLACZEGO?! Czasami mam ochotę
znaleźć człowieka, który to zrobił i zaproponować mu jeden
tydzień życia w stylu takiego psa.
Niech
każdy trzyma swoją wiarę, przekonania i inne wartości dla siebie,
a na zewnątrz dba o właściwe relacje między ludźmi . Podróżując
po Azji zawsze z przerażeniem i wielkim smutkiem w sercu obserwuję
"działania od południa". Dotyczy to szczególnie rejonu
Songkhla w Tajlandii (zamachy w Hat Yai) i regionu Mindanao na
Filipinach (ataki i zabójstwa w Zamboanga, wyspach Sulu (Basilan
Tawi-Tawi).
Dlatego
właśnie jestem tutaj i teraz - na Filipinach!
Jeśli macie ochotę zobaczyć więcej moich zdjęć -zapraszam wyżej , do zakładki "Manila Today"
piątek, 29 listopada 2013
środa, 27 listopada 2013
Nie jest łatwo ! / It's not easy !
Good evening!
I've been here for a week already.. I currently live with a very nice family who recently has opened a family business - a sushi bar. For the Philippine conditions I have here a super internet connection - just a fairy tale!
Next to me there are 4 terminals of an airport, and on the other side, the military base Villamor. I have about a 10 minute walk there..
Nobody knows anything about the situation in Takloban I'm looking for a person who will fly there with me but it is not easy.
Witam Państwa!
I've been here for a week already.. I currently live with a very nice family who recently has opened a family business - a sushi bar. For the Philippine conditions I have here a super internet connection - just a fairy tale!
Next to me there are 4 terminals of an airport, and on the other side, the military base Villamor. I have about a 10 minute walk there..
Nobody knows anything about the situation in Takloban I'm looking for a person who will fly there with me but it is not easy.
Witam Państwa!
Jestem
tu tydzień czasu . Obecnie mieszkam u bardzo miłej rodziny, która
niedawno otworzyła rodzinny biznes - punkt sushi bar Jak na
filipińskie warunki mam tutaj super internet - po prostu bajka !
Obok
mnie znajdują się 4 terminale lotniska, a z drugiej strony baza
wojskowa Villamore. Do tych miejsc mam około 10 minut piechotą.
Nikt nic nie wie o sytuacji w Taclobanie. Szukam osoby, która poleci
tam ze mną, ale nie jest łatwo.
piątek, 22 listopada 2013
Czas zacząć! - MANILA / Time to get started! - Manila.
I'm in Manila. It's hard to say that I was flying - it's as if I was going by the tram from Oliwa to Wrzeszcz - zero fatigue.
The taxi driver helped me to find a family with which I live.Manila - a complete relax - if I didn't know about the tragedy ... people live as usual, build and renovate buildings, trade, the streets of Manila the same as always.
Today I was present among the people organizing help. Volunteers and those managing campaign, on the question of whether they have a lot of help they responded that - at this moment probably even too much - the enormity of the people ready to act and the American Hercules are impressive - "the boys" get on board and fly non-stop to Tacloban ,several times a day . It's obvious that in such situation (especially after so many days), they already have enough of reporters. The soldiers were transporting me today with the Filipino film crew. Hmm, where is my "high-tech camera '... ?!!!
Today, I continue to work and the girls have promised that between flights they'll think of the assistance in the implementation of my action.
Today, I continue to work and the girls have promised that between flights they'll think of the assistance in the implementation of my action.
I made contacts in the military base of the Philippines - I met the head of the Press Office and the wife of the most famous Filipino photographer.
In the volunteer camp I met some Filipino women - the translantic liners pilots who have joined those helping the victims. They invited me to an interview with the camera. I told them that I know one Filipino woman who flies on such machines - I mentioned her name. Then Giselle Bandong took her glasses off and screamed -It's me", Thomas! I didn't recognize you because of your long hair "(and me, what could I say? Sunglasses and a baseball cap with the inscription OF COURSE" A 380 "- it is double deck, the biggest aircraft.
Today I work on - and the girls have promised, in between flights, think of the assistance in the implementation of my action.
Remember him? He was on the first video.
Jestem w Manili . Trudno powiedzieć, że leciałem - to tak, jakbym jechał tramwajem z Oliwy do Wrzeszcza - zero zmęczenia.Taksówkarz pomógł mi znaleźć rodzinę, u której mieszkam.Manila - luz kompletny - gdybym nie wiedział o tragedii... ludzie żyją normalnie, budują i remontują budynki, handlują, ulice Manilii takie same, jak zawsze.
Nawiązałem kontakty w bazie wojskowej Filipin - poznałem szefa Biura Prasowego i żonę najbardziej znanego filipińskiego fotografa.Byłem dzisiaj wśród organizujących pomoc. Wolontariusze i zarządzający akcją na pytanie, czy mają dużo pomocy, odpowiadają - na ten moment chyba nawet za dużo - ogrom ludzi, gotowych do działania i amerykańskie Herkulesy robią wrażenie - "chłopcy" ładują się non stop i latają po kilka razy dziennie do Taclobanu.Od razu widać, że w takiej sytuacji (szczególnie, że po tylu dniach), mają już dość reporterów. Żołnierze wieźli mnie dzisiaj z filipińską ekipą filmową . Gdzie ja do nich ze swoją "kamerką"?!!!
W obozie wolontariuszy spotkałem filipińskie kobiety - pilotów transatlantyków, które włączyły się w pomoc dla poszkodowanych. Zaprosiły mnie do wywiadu z kamerą . Powiedziałem im, że znam jedną filipińską kobietę, latającą na takich maszynach - wymieniłem jej imię i nazwisko . Wówczas Giselle Bandong zdjęła okulary i krzyknęła - „to ja, Tomasz!!! Nie poznałam Cię, ze względu na Twoje długie włosy” (a ja, co miałem powiedzieć? okulary i czapka z daszkiem z napisem, OCZYWIŚCIE "A 380" - it is double deck, the biggest aircraft .Dzisiaj działam dalej - a dziewczyny obiecały, w przerwach między lotami, pomyśleć o pomocy w realizacji mojej akcji.
Travel big and small - as an antidote to my weaknesses./ Podróże małe i duże - jako antidotum na moje słabości.
Over 10 years with a luggage.
In childhood I often got sick and almost never went anywhere. Now I can make it up for it. The desire to move around the world and exploring something new, caused that traveling is like my daily bread, acts almost like a drug for me. Additionally, it is the best remedy for my weaknesses – I don't get sick, I have learned to appreciate the comfort of freedom, even in the absence of luxury, even if there's no hot water or if my bed is not much comfortable.
In adult life, I've experienced a lot - won a fortune, lost a Family, and two years ago I learned that in the future I won't be able to function without having my spine operated. I tend to have different days, but don't give up and I see some improvement in my health - I'm able to travel with lots of luggage and photographic equipment, not experiencing too many ailments.
I have the observer nature, both in terms of a human behavior, as well as the details of matter surrounding me. I'm sensitive to beauty, I have developed a deep empathy. I can't accept unnecessary tragedy and human suffering. I understand that there're not only good people in the world, but when I look at what is happening today, I am very sorry. I know that we are different in various situations, but I think it's worth it to seek appropriate solutions. I myself believe in the obvious truths - in my view instead of looking for answers to questions that are impossible to solve, you need to seek out and implement the obvious truth. A good example of it is the need to provide people with security from the authorities (active and passive safety), rather than adopt laws allowing the possession of weapons by civilians.
Hunger, and on the other hand wasting food by issuing laws, violence, suffering of children and the elderly, unnecessary disease (including those of civilization or caused as a result of human error and actions), raising trivial issues (extremely stupid thing is, for example, reflecting on homosexual unions - looking at the previous issues mentioned in this paragraph, it is a very distant topic that may be solved in 100 years in the world, when we will have dealt with those more important). I used to say - when the water floods the floor of your home, do not start to wipe the dust on the furniture!
Generally the world needs to increase the values of traditional relationships and family - human nature needs it - everyone is able to maintain a relationship, but let's not break it up from the outside and support stupidity. Let's give the children what they really need, but please! Let's not substitude it with sick solutions.
Ponad
10 lat z bagażem.
W
dzieciństwie często chorowałem i praktycznie nigdzie nie
jeździłem. Teraz mogę to nadrobić. Chęć przemieszczania się po
świecie i poznawania wciąż czegoś nowego nowego spowodowała, że
podróżowanie jest dla mnie jak chleb powszedni, działa wręcz na
mnie jak narkotyk. Dodatkowo jest najlepszym lekarstwem na moje
słabości - przestałem chorować, nauczyłem się doceniać komfort
wolności, nawet przy braku luksusu, choćby w postaci ciepłej wody,
czy bardzo wygodnego łóżka.
W
dorosłym życiu doświadczyłem wiele - zdobyłem majątek,
straciłem Rodzinę, a dwa lata temu dowiedziałem się, że nie będę
w stanie funkcjonować bez poddania się operacji kręgosłupa.
Miewam różne dni, ale nie poddaję się i widzę poprawę mojego
zdrowia - jestem w stanie podróżować z dużą ilością bagażu i
sprzętu fotograficznego, nie odczuwając przy tym zbyt wielkich
dolegliwości.
Mam
naturę obserwatora, zarówno w zakresie zachowań ludzkich, jak i
szczegółów otaczającej mnie materii.Jestem
wrażliwy na piękno, posiadam głęboko rozwiniętą empatię. Nie
potrafię pogodzić się/zaakceptować niepotrzebnych tragedii i
cierpień ludzkich. Rozumiem, że nie ma ludzi tylko dobrych, ale
gdy patrzę na to, co dzieję się na świecie jest mi bardzo
przykro. Wiem, że jesteśmy różni w różnych sytuacjach, ale
sądzę, że warto poszukiwać właściwych rozwiązań. Sam
osobiście wierzę w prawdy oczywiste - w moim przekonaniu zamiast
poszukiwać odpowiedzi na niemożliwe do rozwiązania pytania, trzeba
poszukiwać i wdrażać prawdy oczywiste. Takim przykładem jest
konieczność zapewnienia ludziom bezpieczeństwa ze strony władz
(bezpieczeństwo bierne i czynne), zamiast wydawać ustawy
pozwalające na posiadanie broni przez osoby cywilne.
Głód,
a z drugiej strony marnowanie pożywienia przez wydawanie ustaw,
przemoc, cierpienia dzieci i starszych, niepotrzebne choroby (w tym
cywilizacyjne lub wywoływane na skutek ludzkich błędów i
działań), podnoszenie błahych tematów (skrajnie głupim zajęciem
jest na przykład zastanawianie się nad związkami homoseksualnymi -
patrząc na poprzednie zagadnienia, wymienione w tym akapicie, jest
to temat z bardzo dalekiej półki, może do rozwiązywania za 100
lat, gdy uporamy się z ważniejszymi). Zwykłem mawiać - gdy woda
zalewa podłogę Twojego mieszkania, nie zaczynaj wycierać kurzu na
meblach!
Generalnie
świat potrzebuje podniesienia wartości tradycyjnych związków i
wartości rodzinnych - człowiek z natury tego potrzebuje - nie każdy
jest w stanie utrzymać związek, ale nie niszczmy tego z zewnątrz i
nie wspierajmy głupoty .Dajmy Dzieciom, to czego potrzebują, a
jeśli nie potrafimy zbyt dobrze, to nie zastępujmy tego chorymi
rozwiązaniami.
I am Tomasz.. / Jestem Tomasz ..
I was born and raised in Gdansk, therefore, I grew up on the myth of the Solidarity movement and the KOR (Workers' Defense Committee). I have met many activists, especially after moving to Warsaw and achieving high professional and financial status I was close to politicians. I think I got to know well enough their methods of operation, motives that they are driven by , and even little of their psyche. I'm really sad that in the twenty-first century, having so many inventions and technical solutions we have to be stuck in the swamp of politics - this itself is basically a relic but there everyone will answer - there is no alternative!
My mother's family had experienced hunger - especially my grandmother survived it in a very severe way. After these experiences she could never let anyone out of the house without feeding If he he refused food, she almost forced him to take "something on the way." When a piece of bread fell on the ground (to death she suffered from very advanced arthritis) she lifted it and kissed. I watched it as a young man. I had the impression that she wanted to apologize bread in this way . I do not have too many good manners, but nevertheless observations from childhood remain deep in man. Now I realize that you have to thank and appreciate what you have, because not everyone is so lucky at this moment , for example.
For some time, I began to have a need to help people. Traveling is almost always for my own funds without the need of talking about the details. Being percipient and having the ability to easily communicate with people, I can quickly notice the most needy ones - and believe me, it is those people being in the most difficult situations who do not stretch hand for help. Their behaviors are much different from those involved in begging. I love to help them on a daily basis, and sometimes even talk with them longer , especially when they open up and tell me very interesting stories. I think that they are often very curious and valuable people.
Being associated with Ukraine, as well as remembering the floods in Lower Silesia, I could not sit indifferently in the house - I do not even remember the date, but I packed my clothes and went to the Western Ukraine. I found the person who told me about the effects of flooding in the town Koropec (Koropiec). I went there with her. Local families gathered next to my car and everyone was trying on clothes that were most suitable for him. To that, the pre-paid cash in the Ukrainian ATM I divided into about 30 families. People were very grateful and a bit surprised at that situation , because they did not quite understand where came from . But as was the mayor of Kiev (the Lonia Cosmos) said - "I also believe in Santa Claus." I my opinion we all should turn to charity, but also as much as possible to be close to the needy.
For this very reason I am now in the Philippines, with which I am closely connected, especially since nearly 30 years. When Poland was country locked in the communist camp controlled by the Soviet Union, we had no passports at home and we did not meet tourists in our country too often. Despite this, my parents ran out an open house trying to host extremely interesting people. When I was 16, my Dad met Filipinos working in Gdynia Shipyard for Skanska. He invited them to our house - and they turned out to be wonderful people and throughout their stay in Poland they were regular visitors at our house. Several of them became part of our family. They cooked for us wonderful dishes with rice, talked about the beauty of their country and traveled with us across Poland. The daughter of Bayani Yrauli, a Filipino policeman - Crispin Yraula - she was my first (penpal) girlfriend and she sent me letters in English, through her father. Until today, I have her photo with dedication. On my 18-s birthday was my Filipino friend - Roger Cabales. Our friends from the Philippines turned to my Mom - Mom and to my Dad to - Papa. It is a pity thatMy Dad is dead and he can't accompany me in continuing the adventures with the Philippines - knowing him, he would love to be among them. Their style is of his favorite.
When I could afford to take long journeys, about three years ago I went to a dreamed-of paradise and I saw the beauty of the Philippines with my own eyes. Since that time, I've been here probably already the 10th time. During my travels across Asia - I take pictures, rest, get to know interesting people. Among such meetings, I had a chance to learn the Filipino women who are the pilots of passenger transatlantic aircraft. Super Girls! Three of them I met recently at a charity in a military base Villamor (Philippines Villamor Air Base) - currently it is the point coordinating and organizing help for the victims of the typhoon in Takloban.
I'm in shock and full of admiration for managment of the help organization that I have a chance to obseve here. Also I'm pleased to see the American Herculeses which run by American pilots fly to Tacloban twenty-four seven - with food and medical attention. Looking at the actions of Filipinos who with a smile and without unnecessary flaunting help their loved ones, I'm getting more and more sorry for many politicians and government officials in the world. When compared with the residents of Philippines, they appear to be small and funny.
Being associated with the Philippines and taking photos, I decided to come here to show the world the Philippines - the beauty of their country, great hearts of these people and their struggles with the effects of the tragedy. During my current travel, I'm going to make a documentary about the Philippines and a series of photos that will be shown on an exhibition going around the world and acquiring some funds for the victims. Perhaps, it may also turn to creating by me a foundation offering help for the poor. Althought being an irreligious man, I always took as a model Mother Teresa of Calcutta - longanimous hero who should be a role model especially for the clergy. Few people know she came from Albania - a country where the proclamation of faith or religious practices was a reason why people could be killed ... Where a son betrayed his own father.
Being associated with the Philippines and taking photos, I decided to come here to show the world the Philippines - the beauty of their country, great hearts of these people and their struggles with the effects of the tragedy. During my current travel, I'm going to make a documentary about the Philippines and a series of photos that will be shown on an exhibition going around the world and acquiring some funds for the victims. Perhaps, it may also turn to creating by me a foundation offering help for the poor. Althought being an irreligious man, I always took as a model Mother Teresa of Calcutta - longanimous hero who should be a role model especially for the clergy. Few people know she came from Albania - a country where the proclamation of faith or religious practices was a reason why people could be killed ... Where a son betrayed his own father.
Urodziłem się i wychowałem w Gdańsku, w związku z czym wzrastałem na micie ruchu Solidarności i KOR- (Komitetu Obrony Robotnika). Poznałem wielu działaczy a szczególnie po przeniesieniu się do Warszawy i osiągnięciu wysokiego statusu zawodowego i finansowego byłem blisko polityków. Myślę, że poznałem wystarczająco dobrze ich styl działania, pobudki, którymi się kierują, a nawet trochę ich psychikę. Jest mi smutno, że w XXI wieku, przy tak wielu wynalazkach i rozwiązaniach technicznych musimy tkwić w bagnie polityki - ona sama z gruntu jest przeżytkiem, ale każdy odpowie - nie ma alternatywy!!!
Rodzina
mojej Mamy doświadczyła głodu - szczególnie moja Babcia przeżyła
go w sposób bardzo dotkliwy. Po tych doświadczeniach nigdy nie
potrafiła wypuścić nikogo ze swojego domu bez nakarmienia go Jeśli
odmawiał jedzenia, wręcz na siłę wciskała mu "coś na
drogę". Gdy upadł jej kawałek chleba (do śmierci cierpiała
na bardzo zaawansowane zapalenie stawów), podnosiła go i całowała.
Obserwowałem to w młodości. Miałem wrażenie, że chciała
przeprosić w ten sposób chleb. Nie mam zbyt wielu dobrych manier,
ale jednak obserwacje z dzieciństwa pozostają głęboko w
człowieku. Teraz zdaje sobie sprawę, że trzeba dziękować i
doceniać to co się ma , bo nie każdy ma takie szczęście jakie
właśnie w tej chwili posiadasz na przykład Ty.
Od
pewnego czasu zacząłem chcieć pomagać ludziom. Podróżując
czynię to praktycznie zawsze, za pomocą moich własnych środków
finansowych, bez potrzeby opowiadania o szczegółach . Będąc
spostrzegawczym i mając zdolność do łatwego komunikowania się z
ludźmi, potrafię szybko zobaczyć osoby najbardziej potrzebujące -
a wierzcie mi, że właśnie ci ludzie znajdujący się w
najtrudniejszych sytuacjach nie wyciągają ręki po pomoc. Ich
zachowania są znacznie inne od osób zajmujących się żebractwem .
Uwielbiam im pomagać na codzień.a czasami nawet dłużej z nimi
rozmawiać szczególnie gdy otworzą się i opowiadają mi bardzo
ciekawe historie. Uważam, że często to bardzo ciekawi i
wartościowi ludzie.
„Ja
też wierzę w świętego mikołaja ..”
Będąc
związanym z Ukrainą, a także pamiętając o powodzi na Dolnym
Śląsku, nie mogłem siedzieć obojętnie w domu - nie pamiętam już
nawet daty, ale spakowałem moje ubrania i pojechałem na Zachodnią
Ukrainę. Znalazłem osobę, która opowiedziała mi o skutkach
powodzi w miejscowości Koropec (Koropiec) .Pojechałem tam z nią.
Miejscowe rodziny zebrały się obok mojego samochodu i każdy
przymierzał ubrania, które były najodpowiedniejsze dla niego. Do
tego wcześniej wypłaconą gotówkę w ukraińskim bankomacie
podzieliłem na około 30 rodzin. Ludzie byli bardzo wdzięczni i
trochę zdziwieni sytuacją, bo nie bardzo rozumieli skąd się u
nich wziąłem. Ale jak to mówił były mer Kijowa (zwany Lonia
Kosmos) - "ja też wierzę w świętego mikołaja". Moim
zdaniem powinniśmy włączać się w akcje charytatywne, ale też w
miarę możliwości być jak najbliżej potrzebujących.
"..kilku
z nich stało się częścią naszej rodziny.."
Z
tego samego powodu jestem teraz na Filipinach, z którymi jestem
związany szczególnie od prawie 30 lat. Gdy Polska była zamkniętym
krajem w obozie układu komunistycznego kontrolowanego przez Związek
Radziecki, nie mieliśmy w domach paszportów i nie spotykaliśmy
zbyt często turystów w naszym kraju. Mimo to moi Rodzice prowadzili
otwarty dom starając się gościć bardzo ciekawych ludzi. Gdy
miałem 16 lat mój Tato poznał Filipińczyków pracujących w
Stoczni Gdynia dla firmy Skanska. Zaprosił Ich do nas - okazali się
wspaniałymi ludźmi i przez cały czas pobytu w Polsce byli stałymi
gośćmi naszego domu. Kilku z nich stało się wręcz częścią
naszej rodziny .Gotowali dla nas swoje wspaniałe potrawy z ryżem,
opowiadali o pięknie swojego kraju i podróżowali z nami po Polsce.
Córka Bayaniego Yrauli, filipińskiego policjanta - Crispina Yraula
- była moją pierwszą (korespondencyjną) dziewczyną i przysyłała
mi przez swojego Ojca listy po angielsku. Do dzisiaj mam Jej zdjęcie
z dedykacją. Na moich 18-ych urodzinach był mój filipiński
przyjaciel - Roger Cabales. Nasi przyjaciele z Filipin zwracali się
do mojej Mamy - Mama, a do Taty - Papa. Szkoda, że
mój
Tato już nie żyje i nie może towarzyszyć mi w kontynuowaniu
przygody z Filipinami - znając go, kochałby być wśród nich . Ich
styl to jego ulubione klimaty.
Gdy
mogłem sobie pozwolić na dalekie podróże, około 3 lat temu
wybrałem się do wymarzonego Raju i zobaczyłem piękno Filipin na
własne oczy. Od tego czasu jestem tutaj chyba już 10-ty raz.
Podczas moich podróży po Azji - robię zdjęcia, odpoczywam,
poznaję ciekawych ludzi. Wśród takich spotkań mam na koncie
poznanie filipińskich kobiet, które są pilotami pasażerskich
samolotów transatlantyckich . Super dziewczyny! Trzy z nich
spotkałem ostatnio na akcji charytatywnej w bazie wojskowej
Villamore (Villamore Philippines Air Base) - obecnie jest to punkt
koordynujący i organizujący pomoc dla poszkodowanych przez tajfun w
Taclobanie.
Jestem
w szoku i pełen podziwu dla organizacji akcji pomocowej, którą
tutaj obserwuję. Miło mi też widzieć amerykańskie Herculesy,
które prowadzone przez amerykańskich pilotów latają na okrągło
do Taclobanu - z jedzeniem i pomocą medyczną.Patrząc na działania
filipińczyków, którzy z uśmiechem na ustach i bez zbędnego
obnoszenia pomagają swoim bliskim, robi mi się coraz bardziej żal
wielu polityków i urzędników na świecie .Przy nich wydają się
być mali i śmieszni.
Będąc
związany z Filipinami i zajmując się zdjęciami, postanowiłem
przylecieć tutaj w celu pokazania światu Filipin - piękna ich
kraju, wspaniałych serc tych ludzi i ich zmagania się ze skutkami
tragedii.Podczas mojej obecnej podróży zamierzam zrobić film
dokumentalny o Filipinach oraz serię zdjęć, które staną się
wystawą, objeżdżającą świat i pozyskującą środki dla
poszkodowanych. Być może będzie to również przyczyna do
założenia przeze mnie fundacji, niosącej pomoc dla biednych. Będąc
człowiekiem niewierzącym, od zawsze brałem jednak za wzór Matkę
Teresę z Kalkuty - niezłomną bohaterkę, która powinna być
wzorem szczególnie dla kleru. Mało kto wie, że pochodziła z
Albanii - kraju, w którym za głoszenie wiary, czy uprawianie
praktyk religijnych potrafiono zabić człowieka... Gdzie syn wydawał
władzy (donosił na) modlącego się ojca..
PROSTO Z FILIPIN !!!! - klik
PROSTO Z FILIPIN !!!! - klik
Subskrybuj:
Posty (Atom)